ściany, ściany, ściany.......
Miałam nie wrzucać fotek ścian w tym stanie, aaaale.... - co mi tam! W domu panuje totalna rozpierducha. Takiego bałaganu, to chyba jeszcze nie było, oczywiście poza etapem gładzi. Ja nie wiem...., co mi się uda ogarnąć, to następnego dnia jest jeszcze gorzej. Szlifowanie płytek to cholernie brudna robota! Dziś mam nadzieję raz na zawsze uporać sie z pewnymi, już niepotrzebnie, poniewierającymi się po podłodze przedmiotami.
Ponieważ chciałam wreszcie powiesić grzejniki na ścianach, wstępnie pomalowałam sobie ściany. Ogólnie ta czynność zarezerwowana jest dla mnie . Proszę nie krytykować smug i prześwitów, bo to dopiero wstępne malowanie - na zasadzie podkładu. Cyklinowanie i olejowanie podłóg jeszcze i tak odcisną na ścianach swoje piętno... A przy okazji zrobiłam małe przymiarki do kolorów
I tak:
Salon - pastelowy jaśmin (prawie biały, więc na zdjęciu nie widać dobrze)
Ściana z kinkietami prawdopodobnie będzie w kolorze rzymskiego poranka , podobnie jak kominek. Zrobię próby, zobaczę..
Gabinet - jasny beż na ścianie z oknem oraz na ścianie po lewej, magnolia na pozostałych, włącznie z sufitem..... Tak taak, z sufitem - taka moja mała ekstrawagancja
Oczywiście i na tym zdjęciu nie widać zestawienia dwóch kolorów. Chociaż to raczej różnica w tonie, a nie kolorze, ale aparatem ciężko to uchwycić - jasna sprawa MOIM aparatem
Pokoik przy dużej łazience - ponownie jasny beż. planuję przełamać go jakimś jasnym akcentem, ale jeszcze się nie zdecydowałam..
Pokój gościnny - magnolia..., tak - znowu... . To wybór mamy, a to właśnie rodzice będą tu najczęściej gościli (mam nadzieję, że będą chcieli )
Tutaj też myślałam o wstawce, ale ciemniejszej. Jednak ten pokoik w realu tak ładnie wygląda, że szkoda go psuć. Zabawię się tochę inaczej - dodam jakieś inne efekty - typu blokaty, pyły, itp...
Sufity nie ruszone, bo mi się kij do wałka popsuł . "Się" - oczywiście .
No i sypialnia - pastelowa brzoskwinia (wybór męża). Ale żeby mu nie poszło ze mną tak łatwo, musiałam mu trochę pokrzyżować plany i zaprotestowałam, twierdząc, że za "słodki" kolor. Poszliśmy na kompromis - umalowałam częśc na .........jasny beż (no cooo, podoba mi się!) Nie wiem czy zostanie, ale póki co jest.. Ważne, że pod kaloryferem umalowane, reszta wyjdzie w praniu. Ja tam już coś wymyślę
Garderoba też poleci na ten brzoskwiniowy....
No i taka to plątanina - wszystkiego po trochu. Liczę, ze z dnia na dzień będzie już coraz czysciej, że będzie wreszcie widać te cholerne efekty pracy!