TEKSAŃSKA MASAKRA...
przed domem 
Kopiec, który towarzyszył nam niemal od początku budowy (ten cały humus zgarnięry na bok przed rozpoczęciem budowy) został w sobotę rozrzucony wokół domu. Efekt - jedno wielkie kartoflisko!!! Dwa dni roboty, aby miało to ręce i nogi..!
Dziś mam bicepsy, jakich nie miałam po dwóch miesiącach siłowni
.
Usypałam sobie tego popiołu (bo inaczej trudno to mazwać) po bokach tarasu, aby w niedalekiej przyszłości zagospodarować to na coś przypominającego skalniaczki.. Czyli trochę zieleni przy oknach
.
Jeszcze wymaga pracy - może i kolejne dwa dni, ale dziś spadł deszcz i trochę ciężko się zrobiło. Wstyd się przyznać - odpuściłam
.
Tak się narozrabiało:



a tak się popracowało:


Taaaak, zaprzęgłam się do taczek, łopata w rękę i do przodu! Sama przyjemność!!!
W niedzielę mieliśmy bardzo miłą wizytę
. Mamy nadzieję, że odwiedzający nie zawiedli się i będą realizowac swoje plany!
Serdecznie pozdrawiamy!


.
, prawda?
. Podwórkjo będzie do niej należało całą noc i dzień do momentu naszego powrotu z pracy - i tak jest na wyranej pozycji.. Żal mi jej, ale jakoś muszę je pogodzić
.






Komentarze